27 lipca 2015

Krzyże - dwie pary kolczyków

Pamiętacie z poprzedniego posta zdanie: "Rekrutacja na studia przebiega bardzo dobrze, niemal po mojej myśli."? To nieprawda. XD Naprawdę, składając papiery już będąc przyjętymi, ogarnijcie się. Ja na przykład myślałam, że odpis świadectwa dojrzałości to kopia i mogę ją dać spokojnie paniom [Panu! On był kawaii, panowie zawsze są kawaii i we wszystkim pomogą.] w dziekanacie go wręczyć. A tu nie! I biegiem z inną dziewczyną - lecimy kserować. Była bardzo miła, żałuję, że nie jest z mojego kierunku. Ludzie z zarządzania byli dziwni, nie lubię chichoczących dziewczyn. A właśnie, wybieram się na Uniwersytet Ekonomiczny w Krakowie!
Kolejna komedia była gdy składałam podanie o akademik. Zgadnijcie, kto myślał, że ma czas do 30 lipca? A tu nie, masz dziewczynko czas do 20, czyli dokładnie 4 dni z weekendem. Czytajcie uważnie, zawsze. Na szczęście udało mi się wszystko załatwić w te dwa dni. Wszystkie papiery już wysłałam im pocztą. I co zabawne, nawet nie wiem, czy dobrze zrobiłam. Studenci twierdzili, że można wysłać i dali mi adres, za to kociaki [Jak ja.] twierdzą, że trzeba osobiście. Mam nadzieję, że to starsi mają rację. XD
A teraz mogę wreszcie przejść do tematu posta. Dziwię się sobie, że te kolczyki powstały wczoraj. Przecież chciałam takie od bardzo dawna! Śmieszne, że już kiedyś takie robiłam - dla dawnej znajomej. Niestety robiłam je z Astry, więc za długo nie przeżyły. Teraz bym jej z chęcią zrobiła z Fimo, ale jak? Wbrew pozorom, to, że ktoś mieszka 5 km od Ciebie, nie znaczy, że tę osobę widzisz.
A skoro robiłam kolczyki wiszące to zrobiłam i wkrętki. Takie na pewno przydadzą się na zimę, kiedy te poprzednie zahaczają się o szalik czy czapkę. Krzyże pomimo tego, iż są od linijki, i tak są krzywe. Może zawiniło wycinanie? Ja jednak podejrzewam, że stało się to przy przenoszeniu ich do piekarnika. Tak to jest być fajtłapą!
Jakość zdjęć na mnie jest - jak zawsze - wspaniała. Przyznam, że robienie zdjęć kolczykom zawsze będzie mi [rodzinie] sprawiać problem. Wydaje mi się, że najlepiej krzyże widać na tym zdjęciu: KLIK. A myślałam, że założenie jasnej bluzki pomoże. D:
A tutaj moje wszystkie krzyże. Mam dziwne odczucie, że już je kiedyś pokazywałam na blogu. Na pewno robiłam podobne zdjęcie na instagrama, ale to było dawno temu. W każdym razie kolekcja się powiększyła. :D Teraz siedzę i słucham piosenki Wojtka Szumańskiego o maturze. Nic tak nie poprawia humoru jak wspominanie czegoś, co prześladowało mnie przez ostatnie trzy lata. Pamiętam uczucia, które mi towarzyszyły, gdy słuchałam ją przed maturą. :'D
Dobrze znana Wam osoba, która czasem ozdabiała mi bloga założyła własnego! Oto adres: KLIK.
A kolejna sprawa jest dla ludzi z Krosna i okolic! W ten czwartek odbywa się spotkanie grupy "Otaku i fandom", zapraszam wszystkich - link do wydarzenia: KLIK.
Tyle mojego zanudzania - jak Wam mija czas?

14 lipca 2015

Poszewki na poduszki

Przepraszam za mikser w oczy spowodowany materiałami.
Pewnie pamiętacie moją panikę w poprzednim poście. A wszystko przez język polski! Na szczęście strach okazał się być bezpodstawny ponieważ miałam 76%. To bardzo dobry wynik bo wszystko, łącznie z moim polonistą, wskazywało na to, że będzie to 30-40%. c: Jestem teraz bardzo szczęśliwym człowiekiem! Rekrutacja na studia przebiega bardzo dobrze, niemal po mojej myśli. Już znam wyniki, wiem, gdzie idę, jednak wszystko opowiem w następnym poście.
 Poszewki są nowym tworem powstałym w zeszłym tygodniu. Uznałam, że przydałaby się jakaś przerwa od biżuterii. :P Materiały pewnie nie do końca do siebie pasują, użyłam tego co miałam pod ręką. Dlaczego? Nie sądziłam, że uda mi się za pierwszym razem.! Naszycie aplikacji do najłatwiejszych nie należało i nie wyszło idealnie. Uważam jednak to za dobrą próbę, zachęca mnie do dalszych eksperymentów.
Nad oczkami pana kota musiałam sporo się nagłowić. Na szczęście wpadłam na pomysł, który okazał się tak oczywisty, że śmiać mi się chce - tak długo nad nim myślałam! Mój kot ma każde oko inne - jedno jest ciemno zielone, drugie bardzo jasne. Co najlepsze, zarówno zwierzęta jak i ludzie mogą mieć taką przypadłość. Mój kot może czuć się wyjątkowy. Co prawda, nie jest do końca mój, ponieważ otula poduszkę siostry, jednak dzieło na pewno jest moje. :D
Z tyłu poduszki wyglądają inaczej. I to nie tylko dlatego, że do kota musiałam zszyć dwa kawałki materiału. Posiadają inne zapięcia. Stało się tak, ponieważ nie widziałam, które się sprawdzi.
 Problem rozwiązał się po przyszyciu guzików i wycięciu otworów na nie. Obydwa się sprawdzają. :) Nie wyglądają idealnie, lecz mogę przyjrzeć się, gdzie mam błędy i następnym razem je poprawić. Guziki to także resztki - znalazłam je w domu. Mamy specjalny słoik, gdzie wrzucamy stare guziki. Dzieje się tak, gdy np. zgubimy guzik od ubrania i musimy wtedy wymienić wszystkie. A guziki później dostają drugie życie.
A tutaj poszewki w porównaniu z poduszką - T.A.R.D.I.S. Przyznam, że myślę o poszewce z akcentem z Doktora Who. Gdy znajdę niepotrzebne materiały w odpowiednich kolorach na pewno coś pokombinuję.
Nie wiem jak u Was, ale u mnie jest teraz okropna pogoda. Nie jestem fanką lata, to prawda, jednak deszczowe lato też mi się nie uśmiecha. Teraz pada, mój sad wygląda pięknie, lecz nosa za drzwi nie wystawię. :D Jak Wam mija lato? Mnie głównie na jedzeniu!