28 czerwca 2015

Zamówienia na Beads.pl - mini recenzja

Za dwa dni wyniki matur! Ciągle sobie wmawiam, że nie zdam z j. polskiego, co jest chyba niemożliwe w moim wypadku. Jednak i tak siedzę teraz i panikuję. Aby odciągnąć myśli od tego, co i tak nadejdzie, postanowiłam napisać posta. Na szczęście mam już dawno zrobione zdjęcia, które tylko czekają na opublikowanie ich na blogu. Spora część z osób komentujących bloga sama zajmuje się rękodziełem, więc na pewno taka recenzja się Wam przyda. Pamiętam sama, gdy jeszcze jakiś czas temu bałam się zamawiać półfabrykaty z internetu, bo wolałam najpierw zobaczyć jak wygląda w rzeczywistości. Zamówienia przychodzą w dobrze zabezpieczonych paczuszkach. Jeśli ktoś chce je dokładniej zobaczyć, niech pisze - mam zdjęcia. Nie widzę jednak sensu wrzucania ich tutaj. :D
To zamówienie złożyłam 13 stycznia i już następnego dnia było gotowe do wysyłki. Wydaje mi się, że jeszcze w tym samym tygodniu było u mnie w domu. Cena wysyłki wynosi 8 zł, niezależnie ile władujemy do koszyka! Do każdego zamówienia dostajemy gratis! Są to chyba jakieś resztki z dostępnych albo uszkodzonych przedmiotów. Brelok powędrował w łapki Yumi, bo mnie nie był potrzebny, za to kluczyk przyda się mi na Halloween. ;)
Dodatkowo, proszę wybaczyć jakość zdjęć. Były robione w zimie, gdy dosyć szybko robi się ciemno. Ta baza już jest Wam znana z TEGO posta. Mimo, że jest dosyć giętka i tak boję się, że może być łatwo uszkodzona. Na razie nic się nie stało, to mogą być tylko moje odczucia.
Ta parka jeszcze nie wylądowała na moim blogu. Baza do kabaszonu jest dobrze wykonana. Nie zauważyłam żadnych uszkodzeń, podobnie z samym królikiem. Pochwalę się, że teraz sama próbuję robić kabaszony i nie jest tak źle jak przypuszczałam. :)
Ci również nie zagościli na blogu. Nawet nie wiem czy się pojawią, bo i tak dostanę po głowie za używanie gotowców. :'D Przyznam się, że naszyjnik należy do moich ulubionych, choć myślę nad noszeniem go na łańcuszku z koralików. Jeśli chodzi o te półfabrykaty to nie zauważyłam żadnych zniszczeń.
Półfabrykaty na łańcuszki! Ogniwa i łańcuszki mają się dobrze. W jednym ogniwku z tego co pamiętam schodził kolor, jednak w opakowaniu jest ich chyba sto, więc dla mnie to żaden problem. Martwię się trochę o karabińczyki, wydaje mi się, że mogą łatwo się rozwalić. Na szczęście na razie nic się nie stało! :)
Bańkę znajdziecie TUTAJ. Wsadziłam ją do piekarnika na pół godziny pieczenia i jakieś 15 minut odpoczywała w nim. Nie popękała, oprócz tego, że minimalnie się zmniejszyła [i nie mogłam włożyć w nią tej białej zatyczki], nic się nie stało. Ba, nawet gdy źle założyłam ogniwko i spadła na podłogę [nie na dywan] to nie uszkodziła się. c: Pewnie to skusiło mnie do zakupienia większej ilości szklanych buteleczek!
Różyczka była potrzebna mi na studniówkę. Znajdziecie ją TUTAJ. Jest bardzo dobrze wykonana i bardzo lekka! Cieszę się, że mogłam na ten dzień znaleźć dobre półfabrykaty, ponieważ nie lubię lepić w zimie. Jest ciemno i mam słabe oświetlenie w pokoju - nie widzę ewentualnych błędów. :/
Pierwszą bazę możecie znaleźć TUTAJ. Podczas tworzenia swojego pierwszego kabaszonu doszło do małego wypadku, ponieważ baza odpadła od podstawy pierścionka. Wydaje mi się, że cały pierścionek jest bardziej przystosowany do przyklejania gotowców, niż do mocowania modeliny na nim. Piekłam tylko tę część, która odpadła w pierniku i nic się nie stało. Łatwo ją potem mogłam przymocować klejem. :) Srebrna baza była dla Yumi, kolejnej szczęśliwej posiadaczki pierścionka - kruka. :P
A to pistolety na kolczyki dla siostry. Według mnie są naprawdę dobrze i dokładnie wykonane. Rzadko je nosi, więc i nie mają żadnych zniszczeń [Uznała, że jednak nie lubi długich kolczyków.]. Wbrew pozorom wcale nie są ciężkie. Za kilka postów pokażę Wam, jak wyglądają ciężkie kolczyki. XD
Zamówienie numer dwa z 23 stycznia. Na zdjęciu są nie tylko rzeczy dla mnie, więc nie pojawią się one w recenzji. :) Możecie tutaj zobaczyć, że bardzo delikatne przedmioty są w dodatkowej warstwie folii bąbelkowej.
Rzemień na bransoletkę dla mamy. Nosi ją dłuższy czas i niestety się odbarwia. Kolor już jest taki sprany. Ma też sporo zadrapań. Na szczęście nigdzie nie popękał. Wyżej są końcówki do rzemyka, aby udało się zapiąć bransoletkę. Pasują idealnie, choć myślałam, że będę mogła w jedną końcówkę zmieścić dwa końce sznurka. Tak to jest, gdy się nie czyta opisów. ^^''
Wsuwki do włosów potrzebne na studniówkę. Jak pisałam wcześniej, nie miałam wtedy ani głowy ani światła do lepienia. D: A tam dobrze je przetestowałam. Jedna z wsuwek podczas tańca znalazła się kilka metrów ode mnie, wygięta i przepołowiona. Co zabawne, róża była w stanie idealnym. C: Wydaje mi się, że same wsuwki są dosyć dobre jeśli nie nosimy ich w ekstremalnych warunkach! Zobaczcie, jaki śliczny mają wzór!
Nieskończoność dla mamy. Nie jest idealna, sami zresztą widzicie. Oczywiście, nie oczekuję cudu po tanich masówkach, jednak szkoda, że nie jest bez tych zadrapań.
A to bazy do kolczyków dla siostry. Przy poprzednim zamówieniu nie byłyśmy pewne koloru i nie pomyślałyśmy, więc dopiero za drugim zamówiłam bigle we właściwym kolorze.
Skończyły mi się również srebrne bigle, więc i one znalazły się w koszyku. Zarówno do nich jak i do ogniwek nie mam żadnych zastrzeżeń.
O te karabińczyki również się boję. Niby wykonane są dobrze, może po prostu mam uraz do nich, ponieważ kiedyś taki rozwalił mi się w rękach? [Nie pamiętam, gdzie go kupiła, było to dawno.] Baranki też są w porządku, żałuję, że nie są odrobinę większe. Lepiej by się trzymały. A tak, to muszę co jakiś czas sprawdzać, czy są na miejscu.
Aksamitka do mojego nowego naszyjnika. Strzępi się na końcach, jednak gdy założymy na nie odpowiednią ochronę to nie ma problemu. Użyłam ją także do wykończenia kołnierzyka od mamy, więc wtedy opaliłam końce - nic się złego nie stało. :)
Kolejny gratis! :) Buteleczkę już wykorzystałam TUTAJ. Baletnica nie jest połączona z dużym ogniwkiem, to tylko moja kreatywność. XD
Tutaj moje zakupy razem oraz mały gif wygenerowany przez Google! Mam nadzieję, że internet pozwoli Wam czytać spokojnie notkę, jest okropnie zawalona zdjęciami. [Powiedziała osoba, która jeszcze dowaliła gif...] Oby moja recenzja okazała się pomocna, ponieważ jeśli chcemy zrobić większe zakupy to naprawdę bardziej opłaca się dokonać tego w internecie. "Mój" sklep stacjonarny z półfabrykatami do najtańszych nie należy, naprawdę to widać. ;) Na koniec życzę Wam miłych wakacji, ponieważ teraz chyba już prawie wszyscy je zaczęli. :D

19 czerwca 2015

Serca w kropki - kolczyki

Właściwie to nie muszą być kropki, mogą być grochy albo groszki. Szczerze, nigdy nie widziałam między nimi różnicy - poza wielkością. Pewnie o to chodzi, jednak nigdy nie wiem, które słowo dopasować do rodzaju. Mam nadzieję, że nie pomyliłam się w tytule, najwyżej poprawię. ;) W sumie zawsze można nazywać je sercami - muchomorkami, pasuje idealnie!
Swoją drogą, jadę dziś z siostrą do Młodzieżowego Biura Pracy, trzymajcie za mnie kciuki! Mam nadzieję, że coś znajdę i wizja głodowania na studiach odpłynie z Wisłokiem. [Rzeka w mojej okolicy!] Czy kropki są zbliżone do siebie wielkością? Bardzo się z tym starałam, chociaż powoli ślepnę. Chyba wkrótce nadejdzie czas na okulary! [Bardzo lubię okulary, ludzie mi nie wierzą. :c] Z tyłu serducha są całe czerwone. Jeśli odejdzie mi ochota na bycie muchomorem to łatwo to zmienić. *^*
Serducha nie powstały tylko z kaprysu. Mają do czegoś pasować. Do czego? Dowiecie się w jednym z następnych postów. Oczywiście, kto potrafi węszyć, ten już wie, do czego pasują. :P Jeśli chcecie mieć zaskoczenie, to nie szukajcie. Wybór w waszych łapkach!
To nie jest tak, że moja grzywka jest krzywa, bo sama ją podcinałam...
Uchwycenie serc na raz było niemożliwe. A robiłam tego dnia zdjęcia do trzech postów [W tym jednego gimbusiarskiego, zobaczycie.] to  moja siostra już się nudziła i musiałam robić je sama. D: Cóż, życie! W każdym razie, jakoś się udało! ^^'
Jak jest teraz z jakością zdjęć? Wydaje mi się, że już jest dobrze. [To nigdy nie będzie super jakość, przypominam, że robię je telefonem i mierny ze mnie fotograf... :c Tak, planuję zakup jakiejś cyfrówki czy innego czegoś.]
Pochwalę się Wam. Zapisałam się do grupy listowej na facebooku. Znalazłam już pięć osób do korespondencji, jest bardzo fajnie! Zachęcam każdego, kto ma choć odrobinę czasu w ciągu dnia [Nie trzeba pisać po 3 kartki jak ja. XD] i chęci by poznać innych! Dodatkowo nie piszemy z losowymi osobami, można znaleźć kogoś po zainteresowaniach. :)
PS Zdjęcia nie podpisane, bo ktoś ma problemy z organizacją... Akurat w ostatnim tygodniu poważne sprawy laptopowe. :c

5 czerwca 2015

Mak - pierścionek i róże w buteleczce

Czy ktoś wie, co się stało ze Zdjęciami Google? Wygląda to idiotycznie i chyba niszczy jakość moich zdjęć. Mam nadzieję, że to tylko złudzenie, bo jak nie, to czekam na jakąś pomoc, gdzie mogę je przetrzymywać. Może imageshack? Co polecacie?
Tak, dobrze widzicie! Nareszcie mam czarną modelinę Fimo. Jest to wersja Soft, bardzo szybko jest miękka, fajnie się z niej tworzy. Kolor też jest w porządku, pasuje do innych. :)
Mam nadzieję, że mój mak przypomina choć trochę oryginał. Gdy go lepiłam to nie zerkałam na zdjęcia polnych maków tylko na rysunek z książki zielarskiej, którą mam w domu. Aż chce się powydzierać płatki. XD Zawsze, gdy zrywam maki, to zamiast się nimi cieszyć, wyrywam płatki, jeden po drugim. Takie moje zboczenie. :P Bardzo fajnie lecą z wiatrem! 
Uważam, że bardzo pasuje do niego baza, wygląda na delikatną, a przecież maki też same rozpadają się w dłoniach. ;) Najpierw miałam przy niej białą różę, jednak uznałam, że ten kwiat bardziej tu pasuje. Myślę, że mogę teraz spróbować ulepić całego czarnego maka, choć może dam mu czerwony środek. Oby wyglądał jak pierwowzór. ;)
A to mój pierwszy mak! Jego bliźniak zginął bohaterską śmiercią podczas mojego powrotu od lekarza. Obcasy i wracanie na nogach kilka kilometrów w upale to nie jest dobry pomysł... Wydaje mi się, że to przez słońce klej od bazy przestał trzymać i mak odpadł. Mniejsza strata, gdybym go tylko zgubiła, ale ja na niego nadepnęłam. :( Mam 'zwłoki' do dziś. ;) Motywują mnie do zrobienia kolejnej pary. Swoją drogą, na zdjęciu powyżej dobrze widać różnicę kolorów pomiędzy Fimo a Astrą.
 A to co, zwykła buteleczka. Dla mnie nie taka zwykła. :P Ma w środku ususzone płatki róż. Dostałam je od mojego chłopaka na walentynki i dzień kobiet. Całkiem dobry pomysł na zachowanie prezentu, który przecież jest nietrwały. Mam tam płatki z czerwonej i z herbacianej róży. :3
Za to teraz mogę nosić je zawsze przy sobie. Poza tym, czy tylko mnie podobają się suszone kwiaty? Wyglądają ślicznie, bardzo delikatnie i mnie trochę kojarzą się ze śmiercią. ;) Zamierzam mieć więcej ozdób z ususzonymi kwiatami, jeszcze nie wiem w jakiej postaci. Wkrótce w moim ogrodzie zaczną kwitnąć róże, żałuję tylko, że w tym roku nie przyjęły się herbaciane. :c
Tak kwiaty wyglądają na mnie, tego dnia byłam bardzo niefotogeniczna. :P Jednak samą biżuterię nosi się bardzo fajnie, naszyjnik z płatkami róż jest jednym z moich ulubionych. Mak jest dosyć nowym nabytkiem, więc nie miałam wiele okazji, aby go nosić, jednak staram się to robić często. ;)
Cieszę się, że wreszcie mogę spokojnie wrócić do blogowania. Ostatni miesiąc [nawet więcej] to była prawdziwa męka. Na szczęście język polski mnie nie zabił, choć bardzo się tego obawiałam, na ustnym nie zasłabłam, nie powiem, że nie było blisko. W ramach wakacji odwiedziłam kuzyna w Niemczech, byłam po raz pierwszy za granicą. ;) Obok w linkach dodałam adres mojego Instagrama, mogą tam czasem pojawić się wcześniej zdjęcia moich prac, jednak ich szczegółowy opis tylko tutaj. :)