Oto mój nabytek z ferii zimowych! Pierwsza modelina Fimo, za ponad 8 złotych, ale w sumie i tak taniej mi wychodzi, niż gdybym miała zamawiać przez internet - raczej hurtowo tego robić nie będę. Od razu na opakowaniu widać w ilu stopniach mamy piec i przez jaki czas. Ja i tak nic z Fimo nie trzymałam 30 minut, tylko raczej 25, ale to chyba dlatego, że mam paranoję, że przypiekę biały kolor na żółto. Oraz, że w moim piekarniku jeszcze z PRLu nie widzę temperatury - bo jak?
Z przodu zobaczyłam nacięcie dzielące mi modelinę na pół. Nawet nie wiem, co też ludzi mogę lepić z tak dużego kawałka modeliny. Niby jak kupowałam tę białą, wydawało mi się, że jest jej bardzo mało, ale podczas lepienia, zauważyłam, że nie jest aż tak źle. Szkoda tylko, że nie mogę łączyć jej z Astrą.
Z drugiej strony kostki mamy podziałkę na osiem części. I to już jest dla mnie bardzo wygodne - widzę ile zużyłam modeliny i jeśli chcę ulepić coś takiego samego to popatrzę ile potrzebowałam jej na ulepienie tego cosia.
To jest jej 1/8 oraz moja przerażająca ręka. Nie mam nożyka do modeliny - jak na razie nie jest mi nawet potrzebny, nie kupuję patyczków z Fimo ani też nie robię niczego, co wymagałoby perfekcyjnego przykrojenia bez jakiegokolwiek uszkodzenia modeliny.
Zanim ją kupiłam, przeczytałam na internecie, że z Fimo effect jest bardzo ciężka w formowaniu. Zawsze wydawało mi się, że jestem słaba, ale nie miałam problemu ze zrobieniem z niej kulki. Bardziej czasami się namęczyłam z rozrobieniem modeliny dla dzieci, takiej jaką można znaleźć w sklepach! Podczas robienia kulki zauważyłam, że nie jest to czysty biały, przypomina ona taki kamień, wiem, że w effect właśnie o to chodzi, ale nie wiem jaki to kamień. Uznałyśmy w domu, że przypomina kość [Kamienia nie będę lepić, mogę iść nad rzekę i sobie przynieść - plusy mieszkania na wsi.], więc mogę ulepić kość.
I oto jest koścista kościowata kość. [Wymyślanie słów, wymyślanie słów!] Łatwo w ulepioną kość było wbić moje żelastwo [Oh nie, jestem taka nieprofesjonalna - nie znam podstawowych nazw. Bez przesady, hobby ma być przyjemnością, a dla mnie nie jest nią wklepywanie formułek.]. Łatwo było modelinę rozrobić, jednak szybko 'zastygała'. Dzięki temu podczas wbijania niemal się nie uszkodziła. Pomijając kilka rysek od moich paznokci, które wygładziłam. Widzicie jej kolor? Wiem, że zdjęcia są słabe, robiłam je dość późnym popołudniem. W następnym poście wraz z czaszkami postaram się dodać też jedną fotkę kości.
A tutaj z fleszem. Wszystkie zdjęcia są jeszcze przed upieczeniem. Jedno mogę stwierdzić, 'biały' kolor od Fimo, jest ciekawszy niż od Astry. :) Jeśli lepicie coś z modeliny, to czego używacie?
Miłego dnia!
oo jaka śliczna kosteczka :D dobra decyzja z kupnem Fimo. hmm... przy lepieiniu używam nożyka do papieru, wykałaczek i po upieczeniu lakieru bezbarwnego :3
OdpowiedzUsuńyumi
Właśnie, miałam nożyk do papieru kupić! xD A pytałam o modelinę. ;)
UsuńKostka jest spora, i śmiesznie się wygląda jak się ją nosi. c:
oo :) Astra i Herlitz używam :)
UsuńKiedyś zabiorę się Fimo xD
yumi
To czekam na to. ;) A Herlitz nie znam. Gdzie można ją kupić? Jest dobra?
UsuńW empiku, ma ładne kolorki, jednak są dwie wady: Łatwo przypalić i trudno rozgnieść :)
Usuńyumi
U nas? Przyjrzę się jej. *.*
UsuńBardzo ładna kostka i bardzo dobry wybór jeśli chodzi o fimo:)
OdpowiedzUsuńDzięki, ale to też mi wybór - mam tylko tę jedną kostkę. ;)
UsuńZ czasem będzie więcej:) Jesteś bardzo dobra w te klocki, ani się obejrzeć a będziesz miała swój własny sklepik z naszyjnikami, kolczykami, spinkami i innymi cudami z modeliny:)
UsuńByłoby świetnie! Ale na razie tylko 2 tysiące wyświetleń, to słabo. ;)
Usuńvery simple but beautiful, i love it! kiss
OdpowiedzUsuńja zamowiłam fimo i nie żałuję :) to naprawdę dobry wybór, nie opłaca się siedzieć w astrze - no chyba, że chce się zwykłe kolory (ja robiąc gałki oczne właśnie bazuję na astrze XD)
OdpowiedzUsuńWłaśnie chłopak mi kupił fioletową Fimo, w poniedziałek będzie u mnie. :3 Astrę się fajnie maluje lakierami do paznokci, ale trzeba mieć wprawę. :)
Usuń